czwartek, 22 maja 2008
poniedziałek, 5 maja 2008
Pierwszy polski wiersz "Emo"
Świat
Jest pełen zła
Przepełnionego nicością
Człowiek-
Bezsensowna kukła
Marna wobec bezsensu
Beznadziejnie beznadziejny żywot
W swojej beznadziei stanie niedługo
Na krawędzi swojej beznadziejnej beznadziejności
I runie w bezmiar chaosu i niczego
Bo nic nie ma
Nie ma nic
O Boże!
Gdybyś był, choć wiem że Cię nie ma
To byś nas wszystkich kopnął w dupę
Mimo, że nie masz nóg
No i Cię przecież nie ma
Płaczę nad tym, że muszę umrzeć
Płaczę nad tym, ze muszę żyć
Ja-totalna beznadzieja w totalnej beznadziei
Jest pełen zła
Przepełnionego nicością
Człowiek-
Bezsensowna kukła
Marna wobec bezsensu
Beznadziejnie beznadziejny żywot
W swojej beznadziei stanie niedługo
Na krawędzi swojej beznadziejnej beznadziejności
I runie w bezmiar chaosu i niczego
Bo nic nie ma
Nie ma nic
O Boże!
Gdybyś był, choć wiem że Cię nie ma
To byś nas wszystkich kopnął w dupę
Mimo, że nie masz nóg
No i Cię przecież nie ma
Płaczę nad tym, że muszę umrzeć
Płaczę nad tym, ze muszę żyć
Ja-totalna beznadzieja w totalnej beznadziei
sobota, 3 maja 2008
królewski dzień
król budzi się o świcie pośród wonnego kwiecia królewskiego ogrodu, lubi sypiać pod gołym niebem, twierdząc, że jedynie kosmos godzien jest spoglądać na niego z góry, a on jedynie kosmosowi może spokojnie powierzyć pieczę nad królewskim snem.
Po przebudzeniu moczy usta w najwyśmienitszym winie z porzeczek czarnych jak kosmos, gasi ból niedoskonałości świata i pragnienie jego doskonałości, daje butelce przejrzystość, natchniony może pełnić królewskie obowiązki
Pierwsi przed królem meldują się oficerowie straży królewskiej, przedstawiają zaistniałe problemy i notują wydawane przez króla rozkazy Przed odejściem składają królowi serdeczne życzenia a król daje im swoje błogosławieństwo.
król dawno przestał widywać się z polityczno-urzędniczą hołotą, kiedyś w chwili szału chciał ją nawet całą rozpędzić, ale najbliżsi dworzanie załagodzili królewski gniew siarczystą porcją aquavitu, od tamtej pory swą polityczną działalność ograniczył do naznaczania królewskim moczem bram urzędów, z których funkcjonowania nie był zadowolony, szef naznaczonego urzędu podawał się wówczas do dymisji, a cała kadra kierownicza wymieniała się w przeciągu tygodnia.
król poza dworskimi balami lubuje się również w wycieczkach po stolicy, uważając, że jedynie przebywanie wśród poddanych pozwola mu zrozumieć ich problemy, a co za tym idzie także problemy całego królestwa.
Kiedy król jedzie autobusem, poddani z szacunku dla jego majestatu ustępują mu przynajmniej dziesięć miejsc, on jednak nie wywyższa się mówi do nich, z odważniejszymi nawet rozmawia
król bacznie obserwuje poddanych, często w celach eksperymentalnych udaje żebraka, sprawdzając w ten sposób czy poddani są bogaci, biedni, skąpi, hojni, współczujący, czy podli, ci najpodlejsi ponoszą zasłużoną karę w przeciągu tygodnia, a najhojniejsi cieszą się królewskim błogosławieństwem.
Wieczorem na dworze trwa bal, król pije i milczy pośród chichotu pijanej arystokracji, potem wstaje oddala się i znika za drzewami, zostawiając gawiedź w cichej niepewności.
król oparty jest o królewski dąb i pogrążając się w melancholijnym zastanowieniu nad istotą kosmosu zasypia ozdobiony purpurowymi wymiocinami.
Chroniąc królewskiego bezpieczeństwa straż królewska odwozi śpiącego do pałacu, gdzie umyją i ubiorą go zaufani słudzy, król obudzi się wściekły nie widząc nieba nad głową, najpierw będzie kazał scinać głowy, a gdy trochę ochłonie, zacznie szukać niegodziwców, których mordy mógł będzie uraczyć pieczęcią królewskiego tulipana.
Po przebudzeniu moczy usta w najwyśmienitszym winie z porzeczek czarnych jak kosmos, gasi ból niedoskonałości świata i pragnienie jego doskonałości, daje butelce przejrzystość, natchniony może pełnić królewskie obowiązki
Pierwsi przed królem meldują się oficerowie straży królewskiej, przedstawiają zaistniałe problemy i notują wydawane przez króla rozkazy Przed odejściem składają królowi serdeczne życzenia a król daje im swoje błogosławieństwo.
król dawno przestał widywać się z polityczno-urzędniczą hołotą, kiedyś w chwili szału chciał ją nawet całą rozpędzić, ale najbliżsi dworzanie załagodzili królewski gniew siarczystą porcją aquavitu, od tamtej pory swą polityczną działalność ograniczył do naznaczania królewskim moczem bram urzędów, z których funkcjonowania nie był zadowolony, szef naznaczonego urzędu podawał się wówczas do dymisji, a cała kadra kierownicza wymieniała się w przeciągu tygodnia.
król poza dworskimi balami lubuje się również w wycieczkach po stolicy, uważając, że jedynie przebywanie wśród poddanych pozwola mu zrozumieć ich problemy, a co za tym idzie także problemy całego królestwa.
Kiedy król jedzie autobusem, poddani z szacunku dla jego majestatu ustępują mu przynajmniej dziesięć miejsc, on jednak nie wywyższa się mówi do nich, z odważniejszymi nawet rozmawia
król bacznie obserwuje poddanych, często w celach eksperymentalnych udaje żebraka, sprawdzając w ten sposób czy poddani są bogaci, biedni, skąpi, hojni, współczujący, czy podli, ci najpodlejsi ponoszą zasłużoną karę w przeciągu tygodnia, a najhojniejsi cieszą się królewskim błogosławieństwem.
Wieczorem na dworze trwa bal, król pije i milczy pośród chichotu pijanej arystokracji, potem wstaje oddala się i znika za drzewami, zostawiając gawiedź w cichej niepewności.
król oparty jest o królewski dąb i pogrążając się w melancholijnym zastanowieniu nad istotą kosmosu zasypia ozdobiony purpurowymi wymiocinami.
Chroniąc królewskiego bezpieczeństwa straż królewska odwozi śpiącego do pałacu, gdzie umyją i ubiorą go zaufani słudzy, król obudzi się wściekły nie widząc nieba nad głową, najpierw będzie kazał scinać głowy, a gdy trochę ochłonie, zacznie szukać niegodziwców, których mordy mógł będzie uraczyć pieczęcią królewskiego tulipana.
Subskrybuj:
Posty (Atom)